Rzeczywistość rysunkowa cyklu „Ryzorysunki” zaczęła się od znalezienia w antykwariacie starego zeszytu z błędem drukarskim, kawałka grzybni na starej desce i spędzenia zimy w górskiej chałupie, w której każdej nocy okna pokrywały się rysunkami mrozu. Wielokrotnie pobudzany sposób artykulacji rysunkowej za pomocą linii-nici, przemienił się w zadumę nad czasem i pytanie o to co ogniskuje się pomiędzy papierem, a główką długopisu.